niedziela, 18 października 2009

Basia, Łukasz i ekipa z Trójmiasta.

Panna Młoda swojska dziewucha, prawie sąsiadka w porównaniu do Pana Młodego, który pochodzi z Sopotu. Żeby było śmieszniej to miałem wrażenie jakbym robił zdjęcia mojemu kumplowi Wołdze. Nieprawdopodobne podobieństwo tych dwóch osobowości.
To była moja kolejna para w tym roku, która wpadła na chwilę do Polski na swój własny ślub. Przyjechali, poimprezowali i odjechali ciężsi o kawałek złota na palcu. Zapraszam na streszczenie tego ślubu, wesela i pleneru.


























1 komentarz:

karolina pisze...

I ja tam byłam,miód i wino piłam.
Panie Jakubie zdjęcia są piękne.Załuję tylko ,że jak 18 lat temu brałam ślub to nie miałam takiego "czarującego fotografa"Pozdrawiam :)

Obserwatorzy